WSPÓŁPRACA

2/02/2017

DZIENNIK FIT #1 WSPÓŁPRACA Z DIETETYKIEM ONLINE

Od listopada 2016 roku zaczęłam zagłębiać się w tematykę zdrowego żywienia, zdrowego stylu życia, siłowni, treningów oraz suplementacji. Od 2012 roku robiłam treningi w domu, trwały od 30min do czasami 2h. Niewiele jadłam w tym okresie i niezbyt dobrze się czułam, nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Często brakowało mi energii. Inspiracje do ćwiczeń czerpałam głównie z YouTube'a, a za moją największą mentorkę i motywatorkę przyjęłam Mel B. Jej treningi są przyjemne, a przede wszystkim skuteczne bo naprawdę widziałam efekty. W 2013 roku poznałam mojego Ł. Zaczęliśmy często wyjeżdżać i właściwie "żyć na walizkach". Związek na odległość często zmusza nas to totalnej zmiany trybu życia. I tak byłam na siebie zła bo od poniedziałku do czwartku starałam się trzymać dietę i ćwiczyć. Jednak weekendy były zupełnie inne. Wyjścia do restauracji, jedzenie na mieście, podróże, jedzenie gdziekolwiek, cokolwiek się da byle nie być głodnym. Efekty tego zaniedbania było widać od razu. W 2016 roku, jakoś końcem października stwierdziłam, że chcę zacząć od nowa i zawalczyć o siebie. Zgłosiłam się do dietetyczki. Dlaczego do dietetyczki, a nie trenera personalnego ? Chciałam zacząć od diety. Przez te wszystkie miesiące niezdrowego trybu życia zaczęłam się źle czuć. Miałam mało energii i często robiło mi się zwyczajnie słabo. Czułam po swojej skórze, że czegoś jej brakuje, kąciki ust zaczęły mi pękać wiedziałam już wtedy, że w moim organizmie dzieją się dziwne, złe rzeczy. Napisałam do dietetyczki, opisałam dokładnie swój problem, wypełniłam kwestionariusz i tak otrzymałam swoją indywidualnie rozpisaną dietę. Na czym zależy mi najbardziej ? Przede wszystkim na lepszym samopoczuciu. Zdałam sobie sprawę z tego, że to jak traktuje swoje ciało przekłada się na jego wygląd. Jeśli mam być zdrowa, czuć się dobrze, a do tego świetnie wyglądać to  jak najbardziej chce z tego skorzystać. Postanowiłam dzielić się moimi poczynaniami tutaj na blogu.

1/25/2017

SANOK * SOLINA W ZIMIE

Mieliśmy wielkie plany na zwiedzanie, jednak służbowe sprawy zajęły więcej czasu niż zakładaliśmy. I tym właśnie sposobem pojechaliśmy nad Solinę po godzinie 15:00. Jak sami pewnie się domyślacie zanim dojechaliśmy na miejsce było już dość, może nie ciemno ale szarawo :)
Zobaczyliśmy tony śniegu, wielkie zaspy, których ani w Krakowie ani w Nowym Sączu w tym roku jeszcze nie było, przepiękne zimowe krajobrazy i w zasadzie tyle. Było mega zimno i nawet nie chciało nam się opuszczać nagrzanego samochodu. Nad Solinę na pewno wrócimy latem lub wiosną.







1/20/2017

MAM OCHOTĘ ZBUDOWAĆ IGLOO !

Hej, witajcie po dość długiej przerwie. Nowy Rok rozpoczął się bardzo dobrze. Wszystko zaczyna się układać coraz lepiej, a szczęście i uśmiech nas nie opuszczają. Jesteśmy właśnie w Sanoku. Wyjechaliśmy w sprawach służbowych, jeśli szukacie śniegu, dużo dużo śniegu koniecznie się tutaj wybierzcie :) Przyjechaliśmy wczoraj wieczorem, zostajemy do jutra, zatrzymaliśmy się w Zajeździe Sanockim. Bardzo ciężko znaleźć tutaj nocleg. Sam Sanok nie jest dużym miastem, w porównaniu do dobrze nam znanego Krakowa to małe, ale bardzo urokliwe miasteczko. Ł jest dziś na ważnym spotkaniu, a ja czekam na niego w pokoju, dlatego też postanowiłam się odezwać, będąc w domu nie mam zbyt wiele czasu na pisanie postów. Plan na dzisiejszy dzień jest taki, że po powrocie Ł jedziemy na obiad i trochę pozwiedzać. Bieszczady są przepiękne o tej porze roku.

 Mam nadzieje, że uda mi się wrzucić jakieś zdjęcia z wyjazdu.

12/19/2016

NOWY ROK * NOWE PLANY * NOWE CELE

Jest dopiero 19 grudnia. Dopiero albo aż 19. W krótkiej przerwie w pracy usiadłam do komputera żeby napisać tego posta. Dlaczego właśnie teraz ? Bo właśnie teraz przechodzą mi przez głowę rzeczy, które wiem, że muszę gdzieś zapisać. Każdy początek nowego roku to wielka ekscytacja, wielkie nadzieje i pomysły. Mimo, że jest on tak naprawdę tylko datą w kalendarzu traktujemy go wydaje mi się dość poważnie. Dla mnie ten czas jest czasem wielkiego planowania i kalkulacji, tego czego nie udało mi się osiągnąć w starym, odchodzącym już roku. Podobno jak to jak zaczniemy nowy rok będzie rzutowało na to jak będzie wyglądał on cały. Dlatego ja postanowiłam zacząć go pracowicie. Styczeń będzie dla mnie miesiącem przełomowym, jeśli wszystko co zaplanowałam pójdzie ok. To miesiąc, który pokaże, mam taka nadzieje, że pokaże czy warto było się stresować, myśleć, tracić swój czas w starym roku na pewne rzeczy, o których na razie nie chcę tutaj pisać :)
Jeśli chodzi o bloga także planuje wielkie zmiany. Planuję przejść na swoją własną domenę, chcę się przyłożyć, więcej poświęcać czasu dla wpisów, aby były przyjemne dla oka, i wartościowe.
Myślę także nad kilkoma innymi kwestiami, jednak aby nie zapeszać wolę zostawić to dla siebie.



Sweterek - H&M
Rajstopy - na pewno poświęcę im cały wpis są genialne, MONA http://www.monacollection.pl/
Szpilki - @evefashion.pl  http://evefashion.pl/

12/17/2016

PALMERS - SERUM SKIN THERAPY OIL

Jakiś czas temu miałam okazję testować serum do twarzy mojej ulubionej marki jeśli chodzi o pielęgnację ciała. Nigdy nie miałam niczego do twarzy z Palmersa, chociaż zdarzyło mi się stosować olejek na rozstępy właśnie na przebarwienia i byłam zadowolona. Na opakowaniu mamy informację, że poprawa wyglądu skóry powinna się pojawić po ok. 8 tygodniach. Stosuję serum ponad miesiąc, więc ok. 4 tygodni. Jednak już po tak krótkim czasie chciałam się z wami podzielić moimi doświadczeniami z tym produktem. Serum ma formułę olejku, przepięknie pachnącego różami. Jest dość płynne i tłuste, ale bardzo dobrze się wchłania. Aplikujemy je z buteleczki za pomocą pipety. Nie będę rozpisywać się na temat jego stosowania zbyt wiele, ja używam go zawsze na noc.
Najważniejsze jest to jakie efekty uzyskałam :) Bardzo mocno nawilżona cera, Serum nakładałam także na usta, zrobiły się miękkie i bardzo gładkie. Skóra w dotyku jest bardzo przyjemna szczególnie rano po przebudzeniu. Serum pomogło w pozbyciu się przebarwień, z którymi żaden inny kosmetyk nie poradził sobie. 
Czy polecam ten produkt ? Jak najbardziej, jeszcze nigdy nie zawiodłam się na kosmetykach marki Palmers i mam nadzieje, że nie zawiodę. 




11/07/2016

ZIMOWA PIELĘGNACJA CERY * MAŚĆ Z WITAMINĄ A LEKIEM NA CAŁE ZŁO

Po ostatnim dość osobistym poście przyszła czas na taki bardziej kosmetyczny. Co roku w okresie jesienno zimowym borykałam się z problemem mocno przesuszonej, ściągniętej skóry. Największe problemy sprawiały mi ręce i usta, ciągle czerwone spierzchnięte. W tym roku postanowiłam zapobiegać, a nie leczyć i pielęgnację zaczęłam już od początku października. Mój problem był zawsze na tyle duży, że często skóra na dłoniach pękała i nierzadko lała się krew, mimo częstego nawilżania kremami. Przetestowałam już chyba wszystkie marki kremów do rąk jakie były dostępne w Rossmannie. Tak samo w przypadku pomadek ochronnych, kremów do twarzy. Nic nie pomagało, a często jeszcze pogarszało sytuację. Postawiłam więc na klasyki i sprawdziły się idealnie.
Pierwszym produktem jaki używam na zmianę z maścią z witaminą A jest krem NIVEA Care. Zwykły krem NIVEA jest dla mnie za tłusty i moja cera źle na niego reaguje. Stosuje go na dzień.


Na noc nakładam grubszą warstwę maści z witaminą A. Rano cera jest miękka, idealnie przygotowana pod dalsze zabiegi, super nawilżona, nie ma uczucia ściągnięcia. Maść ma jednak w składzie parafinę, która może zapychać. 



Hitem na usta w tym roku jest Blistex. Staram się robić tak aby zawsze mieć go na ustach, nie używam niczego innego, żadnych pomadek, szminek, stawiam zdecydowanie na 100% pielęgnację. Stosuje go na noc, na dzień, mam go zawsze w torebce. 


Według mnie najważniejsza w pielęgnacji jest regularność i systematyczność. Do tego ważna jest odpowiednia dieta i suplementacja witaminami. Jeśli mamy problem z pękającymi kącikami ust warto zainwestować w witaminy z grupy B, od razu zauważymy efekty.


11/04/2016

OTWORZYĆ SIĘ CZY NIE ? * DYLEMATY BLOGERA

Zakładając bloga miałam na celu dzielenie się z większą liczbą osób moimi doświadczeniami w poznawaniu i testowaniu nowych kosmetyków. To było myślą przewodnią, "będę blogerką urodową bo to lubię". Od 2004 roku prowadzę swój pamiętnik, w którym piszę o wszystkim co dobre i złe. Jestem w nim szczera w 100% bo wiem, że tylko ja tam zaglądam. Kiedy wrzucałam na bloga swój pierwszy wpis miałam ochotę pisać i pisać nie tylko o kosmetyku, który recenzowałam ale o tym co dziś się wydarzyło ważnego, jaki mam humor, co mi się nie podoba itp. Jednak cały czas się przed tym powstrzymywałam bo uważałam, że to zbyt odważne, że może zostać źle odebrane. Otworzyć się czy nie ? Długo się zastanawiałam co by było gdybym zaczęła pisać tak po prostu o wszystkim co chcę, przecież to mój blog, nikogo tutaj nie ciągnę na siłę ani nikomu nie każę tego czytać. Rozważałam za i przeciw. Bałam się odbioru. Dlatego cały mój blog tworzyły wpisy kosmetyczne, stylizacje, nic nie wnoszące. Ile razy chciałam napisać, że coś jest nie tak, że nie podoba mi się to czy tamto, usuwałam tekst. Hejt jest wszędzie, nie tylko w internecie. Jeśli chcę coś zrobić, a nikogo tym nie krzywdzę to dlaczego nie ? Mam ochotę pisać o pogodzie, to czemu miałabym tego nie zrobić. Zawsze się znajdzie ktoś komu coś się nie spodoba. Każdy żyje według swoich wartości i zasad i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Wiele razy kiedy przeglądam profile znanych blogerek myślę sobie, nie podoba mi się jej kolor włosów, według mnie jest w niej coś odrzucającego, dziwnie się zachowuje, ma ubogie słownictwo.. itp. Nie komentuje. Nigdy nie komentuje tego co mi się nie podoba. Bo po co ? To, że ja napisze "masz brzydki kolor włosów" niczego nie zmieni :) Bo jeśli tak napisałoby 125 osób i zdanie każdego wzięłaby sobie do serca musiałaby ciągle zmieniać włosy, albo  zacząć chodzić w czapce. :) Śmieje się gdy to piszę :) Bo teraz właśnie uzmysławiam sobie jak śmieszny jest hejt. Oprę swój następny przykład na Deynn... no dobra nie jest to typ kobiety, którą chciałabym się inspirować. Ale kiedy widzę jej zdjęcie, na którym pokazuje swój tyłek i 125 komentarzy "masz płaską dupę", "nie podoba mi się twój tyłek", "powinien mieć taki a nie inny kształt".. Ludzie! Te komentarze są tak bezwartościowe i bezsensowne jak chodzenie z parasolem w piękny słoneczny bezdeszczowy dzień. To nie jest tragiczne to jest śmieszne. To niczego nie wniesie, a najbardziej denerwuje osoby wdające się w komentarzowe dyskusje, które kłócą się jaki kształt tyłka Deynn byłby najodpowiedniejszy :) Tracąc przy tym swój czas. Czasami sobie wyobrażam te sytuacje :)
Wracając do tematu. Otwartość blogera nie jest umiejętnością wrodzoną ale nabytą z czasem. Dla mnie ten czas jest teraz. Czuje, że mogę i chcę pisać tutaj o wszystkim, że mogę publikować zdjęcia jakie mi się podobają i nie interesuje mnie zdanie innych, chyba, że jest ono poparte jakimkolwiek inteligentnym argumentem. Zawsze powtarzam wszystkim, że każdy z nas ma swoje 24h w ciągu doby, każdego 24h trwają tyle samo i to nasza, moja i Twoja decyzja na co je poświęcisz. Czy będziesz leżeć tyłkiem do góry nie robiąc nic, czy będziesz oglądać seriale, youtube'a, czy będziesz ciężko pracować na swój sukces, który nie zawsze idzie w parze z wielkimi pieniędzmi wszystko zależy od Ciebie. Postanowiłam się otworzyć i mam nadzieję, że nie będę tego żałowała bo nie chciałabym tego żałować :) Dlatego witam w moim świecie przemyśleń i dylematów moralnych :)



10/19/2016

HOMEWORKING * JAK SIĘ ZMOTYWOWAĆ PRACUJĄC W DOMU

Praca na własny rachunek, praca zdalna, praca w domu. Wydawać by się mogło, że ma same zalety. Bo przecież możesz spać do której chcesz, nie musisz spieszyć się na autobus, wychodzić z domu w mroźne zimowe poranki, możesz idealnie trzymać się diety, przecież gotujesz w domu, bo możesz zrobić przerwę w pracy kiedy tylko chcesz. Pytanie czy taka opcja pozwala Ci efektywnie pracować ? Czy jesteś do tego odpowiednio zmotywowany ? Swój wpis oprę trochę na własnym przykładzie i doświadczeniach. Sama od niedawna pracuję w systemie homeworking. I możecie mi wierzyć, że więcej w tym wad niż zalet. Największą zmorą homeworkingu jest tak naprawdę "zmuszenie się" do pracy, motywowanie się. Ciężko wcześnie wstać, szybko się ogarnąć, zjeść śniadanie i usiąść przed komputerem kiedy nikt Cię do tego nie zmusza i nie masz określonych ram czasowych. Jakie są moje sposoby na motywację do pracy ?

  • codzienne wstawanie o tej samej godzinie (budzik sprawdza się tutaj idealnie) jeśli nikt nie narzuca Ci ram czasowych musisz zrobić to sam, dobra organizacja czasu to w homeworkingu podstawa
  • podstawą jest także odpowiednie rozłożenie pracy w czasie, chodzi o to żeby czas, który codziennie przeznaczasz na pracę był jak najbardziej efektywny, dlatego też zamiast przeglądać facebooka, który nie da się ukryć korci na wszystkie sposoby, warto skupić się maksymalnie na zadaniach jakie mamy zrealizować w wyznaczonych ramach czasowych, tak aby na koniec dnia móc iść spać ze spokojną głową i myślą, że nie zmarnowaliśmy ani chwili i nie zostawiliśmy niczego na następny dzień
  • super opcją jest prowadzenie kalendarza, takiego który ma dużo miejsca na notatki, ja osobiście preferuję tutaj zwykły zeszyt, który sama sobie organizuję według swoich potrzeb, czasami jeden dzień jest bardziej pracowity i jest więcej zadań do wykonania i tutaj przydaje się często więcej miejsca na zapisywanie ważnych rzeczy, standardowe kalendarze, który możemy dostać w sklepach przeważnie nie mają wiele miejsca na notatki. 
  • porządek na komputerze..- praca w domu nauczyła mnie odpowiedniego nazywania folderów, już nie znaleźlibyście na moim pulpicie folderów o nazwach "sdsfsdf" czy "fdsdf" :)) co kiedyś było normą, miałam w nich mało ważne pliki, nie zależało mi na nich tak jak zależy mi na plikach potrzebnych do pracy, ład i porządek to duże ułatwienie, nie tracimy czasu na szukanie informacji o klientach w gąszczu milionów starych plików.
  • spokój i cisza - nie jest łatwo pracować w domu mieszkając z rodzicami, rodzeństwem, mając dzieci itp. trzeba się dostosować (nienawidzę tego stwierdzenia!) do pracy potrzebny jest spokój, inaczej jesteśmy rozproszeni, zdenerwowani, a nasza efektywność spada. Dlatego warto zorganizować sobie miejsce w domu gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.
  • świadomość współlokatorów - no i dochodzimy do sedna, świadomość współlokatorów dotycząca tego jak wygląda Twoja praca jest najważniejsza.. wiele razy spotkałam się ze stwierdzeniem "ale Ci dobrze, nie musisz chodzić do pracy", "przecież Ty wcale nie pracujesz, ciągle tylko siedzisz na komputerze, sama przyjemność", warto wytłumaczyć osobom w Twoim otoczeniu, że masz pracę jak każdy, a nawet czasami bardziej stresującą bo jesteś sam dla siebie "sterem, żeglarzem, okrętem" i nikt tak jak Ty sam nie zmotywuje Cie do pracy i nie da kopniaka w tyłek. Jeśli z czymś nie zdążysz lub najlepszy klient, który mógłby być dla Ciebie żyłą złota zrezygnuje ze współpracy bo nie dostanie maila z odpowiedzią na czas możesz mieć pretensję tylko do siebie, bo będzie to wyłącznie Twoja wina. 
Mam nadzieje, że taki "inny" post choć trochę Wam się spodobał :)
Czasami warto przyłożyć się i zrobić coś wkładając w to całego siebie i poświęcając więcej czasu. 


10/18/2016

CZARNA BOMBERKA * JESIENNA ELEGANCJA

Główna rola dzisiejszego outfitu należy do czarnej, mega eleganckiej bomberki z rozciętymi ramionami i brokatowymi wstawkami na ściągaczach. W sieciówkach królują teraz kurtki typu bomber. Jest ich wszędzie pełno, można dostać i te grubsze i cieńsze, zimowe, jesienne, sportowe, bardziej eleganckie, na co dzień i na większe wyjścia. Miałam wiele pomysłów na stylizację z moją bomberką i wiele mam zamiar wprowadzić jeszcze w życie. Dzisiejsza jednak będzie totalnie prostą, mega wygodną, codzienną opcją, dla tych którzy lubią swobodę i elegancję zarazem. Czarna bomberka, jeansy rurki klasyczne, wysokie obcasy, które jesienią zawsze grają u mnie pierwsze skrzypce.
BOMBERKA  - by Mięta (instagram @bymieta)
RURKI – Bershka
BUTY – czasnabuty.pl

Niedługo kolejna stylizacja z bomberką w roli głównej. Tym razem w wieczorowym wydaniu, będzie świetną propozycją jako dodatek do sylwestrowej kreacji.